O nas

Start . O nas
 

Z miłości do kotów

W świecie kocim jesteśmy od 2005 roku, kiedy to adoptowaliśmy nasze dwa pierwsze osobiste koty. Jako że koty są jak czipsy, to pół roku później pojawiła się jeszcze jedna maleńka kocia dziewczynka, a potem, z biegiem czasu, kolejne bezdomne futra. Moment przełomowy nastąpił, kiedy to, stojąc na naszym osiatkowanym balkonie na parterze ursynowskiego bloku, z pięcioma kotami wokół, wypowiedziałam życzenie (jak się okazało, zostało ono wysłuchane): „Jak to byłoby fajnie mieć w domu dużo kotów i każdy byłby inny…”. W ten sposób, w 2011 roku, zaczęła się moja przygoda. Najpierw byłam krótko wolontariuszką w warszawskim schronisku na Paluchu, a chwilę potem zostałam Domem Tymczasowym dla kocich dzieci, już jako wolontariuszka Fundacji Jokot. Przez nasze mieszkanie przeszło kilkaset kociąt, które albo znajdowały swoich docelowych Opiekunów, albo ze względów zdrowotnych zostawały u nas. Rok później okazało się, że mamy pierwsze koty z zakaźną białaczką.

Przekaż darowiznę na Fundację Azyl u Hani

W 2015 roku z powodu FIP straciliśmy większość maluszków. To wtedy postanowiłam nieco zmienić rodzaj opieki, tworząc miejsce do życia kotom specjalnej troski, tym odrzuconym, przewlekle chorym, niepełnosprawnym, starym, a także z poważnymi problemami behawioralnymi. Oczywistym było od razu, że część tej naszej opieki przypadnie też właśnie kotom FeLV pozytywnym, jako najbardziej poszkodowanym przez los. Dwa lata później przeprowadziliśmy się z Warszawy na wieś, gdzie przystosowaliśmy dla kotów cały dom – podzieliliśmy go na część dla kotów białaczkowych i osobną dla tych bez białaczki, a na zewnątrz powstały dwie duże woliery dla każdej z tych grup osobno. W ten sposób zaczęło tu trafiać coraz więcej kotów z okolicy, z dużym naciskiem na koty FeLV+, dla których takich miejsc nie ma zbyt wiele.

Powstanie Fundacji Azyl u Hani

22 lipca 2022 roku oficjalnie zostaliśmy wpisani do KRS jako samodzielna organizacja „Fundacja Azyl u Hani”. Decyzję o powołaniu fundacji podjęłam, żeby móc lepiej pomagać naszym podopiecznym będąc transparentną i prawnie umocowaną organizacją, a nie osobą prywatną. Wciąż są u nas koty zaprzyjaźnionej Fundacji Jokot, ale poza nimi już samodzielnie pomagamy zwierzakom, które do nas trafiają. Z założenia powinny to być wyłącznie koty chore i raczej nieadopcyjne, ale życie rządzi się swoimi prawami, więc zdarzają się i na pewno dalej będą się zdarzały i takie, którym swoich Domów szukać będziemy. Oczywiście bardzo ważnym aspektem jest dla nas zapobieganie bezdomności zwierząt, więc na miarę możliwości działamy, sterylizując i kastrując okoliczne koty, kiedy tylko zostajemy o taką pomoc poproszeni. Ze względu na specyfikę tego miejsca i stan trafiających tu zwierząt, liczba kotów często się zmienia zarówno w jedną, jak i w drugą stronę, ale generalnie jest ich dużo za dużo. I to pomimo konieczności odmawiania na wiele próśb o pomoc, które dostaję. Na tę chwilę(przełom roku 2022/23) mieszka tu około 150 zwierzaków. I mimo że jesteśmy tylko we dwoje, staramy się każdemu trafiającemu do nas kotu dać namiastkę Domu, gdzie nawet nie mając ludzkich kolan i rąk na wyłączność, może poczuć się kochany, bezpieczny i zadbany. Często po raz pierwszy i ostatni.